WSBN

Wirtualny Szpital dla Bardzo Nerwowych powstał w roku 2002, na dawnym forum Najwyższego Czasu, a jego pierwszym i ostatnim dyrektorem został legendarny, całkowicie wirtualny dr Fciak. Na co dzień szpitalem i personelem zarządza Siostra Przełożona. W skład stałego personelu wchodzi pielęgniarz Świstak (pomaga mu żona, znana bardziej jako Świstula, oraz woźny Raciwiłł.
Dalej...

19 marca 2015

Z frontu walki z reakcją (190), 19 marca 2015




Przeszczep głowy, a rewolucja


"Mają przeszczepiać głowy" rozdarł się o świcie Hak i powietrze z ciężkiego zrobiło się elektryczne.
- Kontrrewolucja w ataku! - dorzuciła krzyk do krzyku Amam, agentka wywiadu M.
- Gewałt! - zaczął biegać po lokalu nadkomisarz Jojo. - Jak ja pomyślę, że mi przyszyją głowę antysemity, to cierpnie mi ta głowa, co ją mam po matce. A może i trochę po ojcu.
- Wam łatwiej, bo mordy macie nieszczególne i nie byłoby czego żałować - zaniepokoił się hedonista Libero - ale jak by mi tak nasadzili głowę Urbana, to reszta ciała odmówiłaby jedzenia. A zresztą, jak na patrzę na Najsztuba czy Hartmana, to myślę, że te przeszczepy są już praktykowane od dawna i że czasem się nie udają.



- Dodzwoniłam się gdzie trzeba - machnęła iPadem Amam - i oni mówią, że ważne jest nie co, tylko kto przeszczepia.
- Nie, nie, nie, dawców nie można puścić na żywioł - gorączkował się Robin. - Dawcy muszą być OK. Zasugeruję władzom Warszawy, żeby jakaś ciężarówka co roku wjeżdżała w Paradę Równości. Wsadzi się rannych do ciekłego azotu i w razie przeszczepu nie będę musiał wpinać kolczyka w ucho jakiegoś paskudnego narodowca, w dodatku hetero.
- Lej, nalewkowy! - odzyskał przytomność umysłu Hak.
Jeszcze Mikołaj nie obiegł z butelką stołu, kiedy w lokalu ujawniła się Cwajfogiel, wezwana przez Jojo, a za nią Puffel, wezwana przez Cwajfogiel.
- Nam też - zamówiły jednocześnie.
- Nektaru z pietruszki? - zawiesił butelkę z czymś ciągnącym się wegeterianin.
- Wal się! - nie zaakceptowała oferty lektorka.



- Czyli mówicie, że będą przeszczepiać głowy! - przeszła do rzeczy Cwajfogiel. - A co będzie z nami? - wycelowała w "żonę" okulary w grubej oprawie.
- My wymienimy głowy między sobą - uspokoiła ją Puffel. - Ja to załatwię. Z Piotrem albo z Adamem.
- Posłuchajcie barany! - odezwała się klatka. Po pierwsze, nie jest pewne, że pierwszy eksperyment z głową uda się za waszego życia. A po drugie, wszyscy myślicie, że ludzkie mózgowie mieści się w tułowiu. Tymczasem to nie na stary kałdun będzie nałożona głowa, tylko odwrotnie - to pod stary łeb podczepi się kiszki i dupę w lepszym stanie.

- No to nam przeszczepy nie będą potrzebne - obejrzało się wzajemnie lesbijskie kierownictwo. Ciałka mamy na chodzie.
- A jeśli przez którąś, dajmy na to, przejedzie jednym kołem traktor? - popuścił wodze wobraźni Libero. - W dodatku z polskim katolickim chłopem na siodełku?
- Libero, ty wypluj te słowa! - zawyło kierownicze duo. - Ty je wypluj dwanaście razy! A potem jeszcze siedem razy i jeszcze trzy.
- A mnie się w końcu idea przeszczepu ciała nawet podoba. Zasugeruję tylko, żeby ta toruńska ciężarówka wjeżdżała w męską drużynę rzutu dyskiem - rozmarzył się Robin i jął dywagować na temat paru dodatkowych centymetrów.
- Parę dodatkowych centymetrów gdzie? - dostała chrypki Amam?
- A mnie tam przeszczep czerepa przestał podniecać - oderwał głowę znad gazety Hak. - Co tam jakaś łysa pała z przedziałkiem; niech żyje RPA i Mandela!!! 
- Z Mandelą się spóźniłeś - zauważył Robin - ale o co chodzi?
- Kurwa, Robin - entuzjazmował się Hak - w Republice Południowej Afryki zrobili przeszczep penisa.
- Przeszczep czego? - wrzasnęło po stronie lesbijek.
- Zaraz pokażę - wyprostował się Hak z ręką na zamku błyskawicznym.
Zebranie, jak się gwałtownie zaczęło, tak się w panice skończyło. Wystarczyło, że Mikołaj zrzucił z balkonu pstrokaty żakiet Cwajfogiel wplątany w czarny szynel Puffel i już personel rewolucji światowej mógł spokojnie oddać się części artystycznej.

Był czas sobie iść.
Już w płaszczu, zbliżyłam się do klatki z dyskretnym pytaniem, kto podsunął Hakowi poranną informację o nieuchronnym przeszczepianiu głów. Na co kilkakrotnie przymrużyło się jedno z papuzich oczu. Ale kiedy, już na schodach, zapytałam telepatycznie Bazyla, czy było to oko z lewej czy z prawej strony dzioba, kot też nie miał pojęcia. Za to rozbawiony był jak nigdy.

A ja? A ja skręciłam do baru Waikiki. 
Na jednego! No, najwyżej na dwa.

Władysława