WSBN

Wirtualny Szpital dla Bardzo Nerwowych powstał w roku 2002, na dawnym forum Najwyższego Czasu, a jego pierwszym i ostatnim dyrektorem został legendarny, całkowicie wirtualny dr Fciak. Na co dzień szpitalem i personelem zarządza Siostra Przełożona. W skład stałego personelu wchodzi pielęgniarz Świstak (pomaga mu żona, znana bardziej jako Świstula, oraz woźny Raciwiłł.
Dalej...

21 maja 2015

Zdjęcia paskudne oraz paskudne wyjątkowo (1)


Zwróciła się do mnie Siostra Przełożona, zarządzająca na co dzień szpitalem WSBN, z prośbą o udostępnienie jej miejsca na rubrykę, którą prowadziła do niedawna na forum Stanisława Michalkiewicza, a która cieszyła się sporą popularnością. Chodziło jej o wątek "Zdjęcia paskudne oraz paskudne wyjątkowo" (© Rozpuszczalnik).

Nie mogłam odmówić. I to nie tylko z powodu sympatii, jaką wobec niej żywię, ale również dlatego, że pomiędzy naszym Wirtualnym Szpitalem dla Bardzo Nerwowych, a psychiatrycznym lecznictwem zamkniętym istnieją Dzikie Pola, na których  grasują osobnicy tknięci zarówno agresywną głupotą, jak głupią agresywnością. Prezentacja ich wyczynów może mieć istotny wymiar edukacyjny, z dodatkiem humoru i humorku sytuacyjnego.
Zwłaszcza obecnie, kiedy ze zdaniem "śmiech to zdrowie" mają kłopoty nie tylko rządy, zaprowadzające "Nowy Porządek Światowy", ale również liczne kraje, podbarwione jedną z tych religii, które bez żadnego skutku, za to regularnie, sadzane w Asyżu na ekumenicznych stołkach.

Jednym słowem - skoro dr Fciak, dyrektor WSBN wyraził zgodę, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Siostrze Przełożonej sukcesów.

Pani kolej, Siostro P.
Władysława

* * *

Dziękuję, pani Władziu.
Teraz ja:


"CAROLAC" - lakier, którym sobie możesz...

Siedziałam na pomoście rozciągniętym nad żółtawą wodą, nieco na południe od Paramaribo, i w zachwyceniu przyglądałam się składowi Komitetu Honorowego Bronisława K. Tego samego, któremu po aferze z "bulem i nadzieją", ktoś przyczepił metkę "Sitting Bull", a którego Rozpuszczalnik uczcił, dając swojemu najnowszemu cocktailowi najpierw nazwę "Sleeping Bull", a ostatecznie "Sliping Bul".

Każdy lokator Pałacu Prezydenckiego obwieszcza, że jest "prezydentem wszystkich Polaków". Logiczne jest zatem, że jako Polka aż ugięłam się pod cząstką honoru kapiącego z Komitetu Honorowego Bronisława K. i zaczęłam bezwiednie recytować jego skład. Spowita w kolorowe esy-floresy nazwisk i imion Polsce zasłużonych, nie zdawałam sobie sprawy, że za moimi plecami zdążyli rozsiąść się bracia Wkurzak.
Zrobiło się zabawnie, bo Wkurzakowie jęli reagować na głos. Niech Czytelnik zatka sobie teraz uszy, bo dojdzie do naruszeń zasad dobrego wychowania, a ja przecież jestem w gościnie u kronikarki, którą nie raz widziałam piszącą w nausznikach.
  • Ja czytam "Bartoszewski Władysław", a zza pleców dobiega mi "Amen", a za chwilę "Kaputt".
  • Ja czytam "Cywińska Izabella", a słyszę "kto to?" i rechot.
  • Ja czytam "Holland Agnieszka", a za mną aplauz, coś w rodzaju karnawałowego szaleństwa z udziałem trąbki i grzebienia.
  • Ja czytam "Pszoniak Wojciech", a z tyłu dobiega, że "będzie potrzebna trzecia runda, bo drugą unieważnią z racji 100 procent na bula".
  • Ja czytam "Rottenberg Anda", a starszy Wkurzak znowu się podśmiechuje "kto to?". Po czym odzywa się młodszy, żeby starszy uważał, "bo do kogo się zwróci, jeśli kielecki ROT nie zechce przyjąć na Sabat Świętokrzyski jego chóru "Pierdzące Kury Jurka Wkurzaka". (Bystry ten Franek; nie zginąłby w szołbizie czy kulturze.)
Kiedy zdjęłam z kolan laptopa, obaj bracia zawyli "a gdzie Hartman?", co zbyłam milczeniem, żeby nie musieć potem cytować siebie samej.

Na tym relację z lektury listy honorowej urwę, bo zrobiłam się głodna, a tu kuchnia zwołuje na wieczorny obiad.

Pozostaje tytułowa sprawa zasłużonego artysty III RP, Tomasza Karolaka, tego, co wsławił się odkryciem, że "Komorowski jest człowiekiem z krwi i kości" i naukowo obalił wszystkie niegodne przypuszczenia.









Karolakowego autorstwa jest też ta wypowiedź:

"Muszę to powiedzieć - kampania przeciwników prezydenta Komorowskiego ma tyle wspólnego z rzeczywistością, co seriale, w których ja gram. To jest fikcja, ale my lepiej to gramy, dlatego oglądają nas miliony. Jako aktor zawodowo pracujący z fałszem i prawdą - a im lepszy aktor, tym mniej kłamie - powiem państwu, że ja nie mogę tego słuchać"

Kto to w stu procentach zrozumiał, niech sobie te sto procent w postaci 100 punktów przyzna.
I niech nadstawi uszu, bo Karolak postanawił się skompromitować doszczętnie i tak ustawił zwrotnicę autodestrukcji:

Nie chcę żyć w Polsce, gdzie nie mogę przeczytać sztuki pod Pałacem Kultury, bo jestem opluty i naruszona jest moja godność osobista, co miało miejsce w przypadku spektaklu "Golgota Picnic". Zapomnieliśmy już o tym, prawda?”

W reakcji na cytat, Franek Wkurzak zadowolił się zwięzłym "O kuuurwa!", podczas gdy w organizmie starszego doszło do wstrząsu i brainstormingu. "Lak, lak, lak,..." naprowadzał siebie Jerzy Wkurzak, aż w końcu wystrzelił sloganem reklamowym, którego obiekt wprawdzie jeszcze nie istnieje, ale istnieją powody, dla których warto by uruchomić produkcję. Slogan chwytał za serce i brzmiał "CAROLAC", lakier, którym sobie możesz...".
- Wielka szansa dla świata polityki i szołbiznesu, panie Jurku! - zawołałam, ale jego już nie było.
Poleciał na komuter zastrzec swoje prawa.

Foto: z sieci














A więc "Lakier, którym sobie możesz...".
Postanowiłam nie zgadywać, kto i co będzie "sobie mógł".
Siostra P.


PS
Jak mogłabym pominąć tę fotografię, ilustrującą informację z interii.pl: "Kwaśniewski: Nie mam wątpliwości, że gen. Jaruzelski poparłby Komorowskiego".


Czy kandydat, za którym stoją duchy, może nie wygrać?
(Moja odpowiedź: może.)