WSBN

Wirtualny Szpital dla Bardzo Nerwowych powstał w roku 2002, na dawnym forum Najwyższego Czasu, a jego pierwszym i ostatnim dyrektorem został legendarny, całkowicie wirtualny dr Fciak. Na co dzień szpitalem i personelem zarządza Siostra Przełożona. W skład stałego personelu wchodzi pielęgniarz Świstak (pomaga mu żona, znana bardziej jako Świstula, oraz woźny Raciwiłł.
Dalej...

21 kwietnia 2011

Z frontu walki z reakcją i Redakcją (185), 21 kwietnia 2011




Waikikipedia   


III Prawo Papugi Nadieżdy nie zostało wzięte z powietrza, tylko z obserwacji. Obszarem badań naukowych Nadieżdy była nie tylko Komórka Rewolucyjna, ale również wszelkie życie pozakomórkowe. III PPN brzmi "Jeśli jest do zrobienia jakieś świństwo, to zgłosi się co najmniej jeden ochotnik" i dla wszelkiego łajdactwa jest bardzo optymistyczne.

Jeśli chodzi o rewolucję na naszym "wysokim piętrze", to służbowe polecenia świństw nadchodziły z Centrali regularnie i zawsze nosiły podpis Lwa Mojsiejewicza Szapirowa.
Zgodnie z najnowszym rozkazem Centrali, Komórka powinna "robić szybciej nogami" na polu korygowania Wikipedii. Żądanie znajdowało się w żółtawej kopercie, a na wysokie piętro wniósł je dozorca Siadkiewicz, znany z biustu swojej żony i różnych sentencji o charakterze życiowym. Dzisiejsza złota myśl brzmiała "Wszystko się godzi, co nie zaszkodzi" i była wypowiedziana na widok szklaneczki Stolicznej, wyciągniętej przez emisariusza Zylbersztajnowa.

Czuję się w obowiązku uprzedzić Czytelnika, że mój akompaniament wyprzedza muzykę o kilka godzin. Koperta nie została otwarta w mojej obecności, a próżne zaciekawienie jej zawartością jęła dzielić ze mną nie tylko papuga Nadieżda, ale również Amam - znana jako głośna członkini stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita i cicha agentka wywiadu M., oraz Mikołaj, abstynent wielopłaszczyznowy. Koperta została bowiem bez respektu wciśnięta do kieszeni emisariusza Zylbersztajnowa, który właśnie opuszczał lokal na czele delegacji, udającej się do baru Waikiki, dokąd zaprosił ją redaktor Sobakiewicz na "zebranie plenerowe".

Jeszcze Rewolucja nie powróciła z baru, jak zadzwoniła do mnie pensjonarka Carmen (nad barem Waikiki mieści się instytucja o charakterze towarzyskim, którą na własny rachunek nazywam pensjonatem). Otóż bramkarz Yoruba, z nudów przysłuchujący się zebraniu, miał zarejestrować i odtworzyć przed nią strzępy dyskusji, w których to strzępach pojawiała się nazwa baru, tyle że w formie wzbogaconej. Czarnoskóry Yoruba gotów był dać sobie wyrwać wszystkie blond włosy, że w nowym słowie zawierało się coś więcej niż 7 liter oryginalnego "Łajkiki".

Nie wiem, w jakim stanie była I Konna Budionnego po przedłużonym biwaku w żeńskim klasztorze we wschodniej Galicji, ale jeśli wyglądała tak, jak nasza delegacja wracająca z Waikiki, to jasne, że bolszewicy wojnę z Polską przegrać musieli.
Najlepiej trzymał się emisariusz Zylbersztajnow, który nim przewrócił się na kanapę, wręczył mi poszarpaną kopertę i podjął nieudaną próbę koncentracji spojrzenia na klatce. O ile jednak Lwa Dawidowicza wpisałabym do rubryki "obłożnie nietrzeźwy", to już resztę - do kolumny "pijany obelżywie".



W tym momencie ponownie zadzwoniła Carmen, tym razem z pytaniem "czy doszli?". - Do siebie dojdą jutro, ale u siebie już są - odpowiedziałam. - A co z Sobakiewiczem? - zainteresowałam się pro forma. - Chyba nie żyje - poinformowała Carmen. - Ale Yoruba odprawia nad nim jakieś murzyńskie egzekwie, to kto wie.

W kopercie znajdowało się polecenie, które już, w ramach wybiegania przed orkiestrę, przedstawiłam. Żądanie, żeby Wikipedia była jeszcze bardziej podfarbowana na niebiesko, nie zaskoczyło mnie - niespodzianka zawierała się w treści wysmarowanego na kratkowanym papierze "Protokołu z zebrania plenarnego w Waikiki, w kwietniu 2012 r. Widać było, że protokolant zgubił się gdzieś pomiędzy dniem miesiąca a Anno Domini.

Protokołował Hak:
"W zebraniu wzięliśmy udział z wyjątkiem barmana, który wycierał szklanki niecenzuralnie. Na początku poświęciliśmy zebranie nowej cyjanopedii internetowej Waikikipedia.
Punkt 1 - wymyślenie terminów i przymiotników do pierwszego hasła.
Zebrano takie terminy i przymiotniki jak: Margerita, a gdzie tequila, barman złodziej, najwybitniejszy umysł od czasów Wincentego Witosa Kadłubka, szlachetny profil, ci te oczi mogą kłamać z magnetofonem, nie zaczepiać, bo sprawa w sądzie, niech żyje Adam i Ewa Michnik, Między panem a szlabanem, a to co to, kurwa".
Punkt 3 - Głosowanie, o kim ma być hasło z punktu 1 wyżej:
  • Hak: Michnik Adam i Ewa, albo Kuroń Bronisław, albo Geremek imię zapomniałem
  • Libero: Senyszyn Pelagia
  • Jojo: Szulernich Michał albo Stefa Michnik
  • Rebek: Adolf Biedroń i Michnik
  • Led Dodawowicz: Dawaj barman gitarę
Punkt 3 - Pierwsze hasło Waikikipedii wygrał Michnik, łapy przy sobie, Rebek.
Punkt 3 - Nie mnie tylko jego podnoś, ty czarny hebanie.
Punkt 5 - Carmen mówi, że Śluzik-Krostkowska coś do własnej zupy, ale co? Lew Dawidowicz dosłyszał, ale się niestosownie wyraził, to przemilczę."
Pozostałe linijki albo były nieczytelne, albo wolałabym, żeby nieczytelne pozostały.
Niewątpliwym wydarzeniem był akt erekcyjny nowej encykopedii, czy - jak chciał protokolant Hak - cyjanopedii internetowej Waikikipedii, której sława bez wątpienia rozejdzie się jeśli nie po świecie, to po kościach.
Jak przyjmie ją Centrala i Centrala Central? - oto jest pytanie. 

Moje wątpliwości podzielał kot Bazyl. Oboje uznaliśmy jednak, że lepiej będzie tych wątpliwości poza Komórkę nie wynosić i że wiosna - to jest pora roku nie na niepewność, tylko na życie intensywne. Jego wektor powinien być rysowany grubym kolorowym pisakiem, a mocna strzałka powinna być skierowana od lewa do prawa. Zgodnie z kierunkiem, z jakim pisze swoją historię życie naszej cywilizacji, wciąż jeszcze przed jakimś bliżej nieznanym zakrętem.

Kiedy Bazyl skręcił do piwnic, pozwoliłam sobie jednak na moment lojalnej słabości. Wyobraziłam sobie papugę Nadieżdę, zawieszoną nad zwłokami rewolucjonistów i skazaną na towarzystwo Mikołaja, pociągającego przez słomkę jakieś pietruszkowo-szpinakowe paskudztwo, smutną i znudzoną. I w końcu zadzwoniłam na górę, żeby Mikołaj nalał jej do pojnika 5 ml rumu, z tej butelki, która ukryłam przed Hakiem, już "on wie gdzie".

Władysława